Tematyka Hanys Pałer nie zajmuje za dużo miejsca na tym bloku, dlatego dziś hurtem 40 minut ładnie zmontowanych obrazków pod lektora z mechanicznym głosem i narrację, która miejscami niebezpiecznie odlatuje w poetycki bełkot, ale za to niezmiernie skutecznie wprowadza w tematykę dziejów Śląska w międzywojniu, biorąc się za miejscową architekturę i próbując na jej przykładzie pokazać, jak wygląda wojna memetyczna. Opisując powstanie najciekawszych budynków Katowic, Chorzowa, Gliwic, Bytomia, Zabrza, opowiada historię dwudziestoletnich zmagań na idee i formy, za pomocą których próbowano wtłoczyć tutejszym mieszkańcom w głowy określoną tożsamość państwową. I zupełnie przypadkiem wychodzi z tego świetna historia o społeczeństwie eksperymentalnym, siedzącym okrakiem na pograniczu, na tyle ważnym dla obu stron, że opłacało się sięgać po niecodzienne rozwiązania. Jest w tym filmie parę moich ulubionych miejsc, jak marynistyczne kamienice i Plac Sejmu Śląskiego, otoczony paranoicznym tysiącem okien oraz wyjście do tezy, niestety nie pociągniętej, wedle której Polacy próbując wyrugować z nas Niemców i przerobić na Amerykanów, zupełnie przypadkiem stworzyli podstawy nowoczesnej śląskiej tożsamości, skażonej metropolitalnym myśleniem. Dzięki wojnie memetycznej pomiędzy dwoma narodami, pojawiło się miejsce dla trzeciego, żyjącego w pełnej symbiozie z niemieckim, polskim i każdym innym dziedzictwem, ale nieszczególnie przywiązanego do którejkolwiek ze stron. Co jest miłe. Inne narody muszą szukać swojego mitu założycielskiego w zakurzonych książkach, nasz jest z betonu i stali i mijamy go prawie codziennie.
(Tubka się nie wkleja, jakość obrazka nie jest najlepsza, w trzeciej części straszliwy lektor dostaje na dłuższą chwilę grobowego pogłosu, co może męczyć, ale zdecydowanie warto)
Dwugłowy smok reż. Jadwiga Kocur (a za chwilę Światła Saturna, czyli część druga opowieści o śląskich budynkach, tym razem o tym, jak PRLowscy architekci odlecieli w kosmos)
Marcel, za dużo słów. Nie mogą po prostu wziąć swoich kopalni i pójść w cholerę z Rzeplitej?
No przecież i im byłoby prościej i nam taniej.
jakaś 20 minuta filmu: Niemcy wymyślają awangardowe osiedla mieszkaniowe, żeby poradzić sobie „z nieustającym napływem ludności z polskiej strony.” To nie jest tak, że nie próbowali. To Polska poszła za nimi w 45 r.
Świetna lektura do
„Dzięki wojnie memetycznej pomiędzy dwoma narodami, pojawiło się miejsce dla trzeciego, żyjącego w pełnej symbiozie z niemieckim, polskim i każdym innym dziedzictwem, ale nieszczególnie przywiązanego do żadnej ze stron.”
Jak to ‚pojawiło’, przecież było wcześniej i to dokładnie w takiej definicji.
nie wydaje mi się. przedtem Śląsk był miejsko-prowincjonalny, duże osady na zadupiu, nagle stał się miejscem, które było na pokaz, banerem reklamowym dla obu stron, które wciąz powtarzały „Oberschlesier für Deutschland/ Śląsk jest Polski.” I trafiła się grupa ludzie, która z tego zrozumiała tylko tyle, że „Ślůnsk jes”. Jako coś osobnego, nie definiowalnego przez przynależność do tego czy tamtego, tylko do tu. do tych wyrośniętych miast, potężnych budynków, mnóstwa ludzi. i ten film w sumie pokazuje jak stworzono miejsce dla nowej nacji, przywiązanej do miejsca – budynków, fabryk, cegieł – a nie zarządców, którzy zmieniali się co chwilę.