Nowy Roth. Na którego czekałem z utęsknieniem i narastającą niecierpliwością od ładnych kilku miesięcy. Bo odkąd zostałem wyznawcą Philipa Rotha i trendsetterem marki „Roth Super Power”, to spieszno mi do każdej kolejnej premiery jego książki na polskim rynku. By sobie jakoś osłodzić męki oczekiwania, wieczorami wprowadzam się w stan łagodnego otępienia, w czym skutecznie wspomaga […]
Archive for styczeń, 2011
Otóż dostałem wczoraj maila. Pomyślałem – sława wyciąga po ciebie swoje wypielęgnowane dłonie, Łukasz. Nareszcie ziszcza się twój noworoczny sen o wyhodowaniu sobie na własność i wyłączność hufca czułych fanek. Czy nie o takiej opcji marzą blogerzy? Zwłaszcza ci, którym na karku ciąży już odium czwartej dekady i u których symptomy rozkładu coraz częściej biorą […]
Dobra nowina. Wreszcie się skończyła ta niewydarzona aura, ni to maj po chuju, ni to łagodna jesień, która zjawiła się tutaj wraz z początkiem roku i swoimi chimerami – 7 na plusie, tramwaje o czasie, mżawki ewoluujące w ulewę, metrowi ludzie brykający na placu zabaw – destabilizowała przez niemal miesiąc prawidłowy obieg rzeczy. W styczniu […]
Karnawał w pełni, śmierci nie ma. Bawią się, ale nie u nas. U nas – po katolicku, na czarno, z popiołem po Viceroyach na mankiecie. U nich, wręcz przeciwnie. Kobiety w cekinach, kobiety w piórach, flamingi w ludzkiej skórze, ciekłokrystaliczne reklamy radości i grzechu, a wokół muzyka zamiast mowy. Tutaj jest inaczej. W sobotę szedłem […]
Napisać, że to jest dobra książka, to jak dać lajka pod zdjęciem Jessici Alby. Oczywiste jest oczywiste. A oczywiste jest nietykalne. Są prawdy we wszechświecie, których nie opatruje się tanim komentarzem. Lepiej w usatysfakcjonowaniu milczeć. Lepiej uruchomić w sobie błogość i swój entuzjazm wyrazić cichutkim wirtualnym cmoknięciem, porozumiewawczo kiwnąć koledze, koleżance zostawić egzemplarz pod poduszką […]
O, takie sytuacje lubię. Planujesz sobie, prawda, lektury na miesiąc, półtora do przodu, układasz harmonogram notek na bloga, ustalasz dziedziny, które w najbliższym tygodniu przeorzesz kwerendą – „wychowanie w III Rzeszy”, „recepcja baśni braci Grimm” – a uzyskany w ten sposób surowiec będziesz się starał przetopić na proporcjonalne sztabki kruszcu, w których odciśniesz własne logo, […]
Cormac McCarthy rządzi. I nie mam tutaj na myśli wyników jakiegoś dorocznego rankingu, w ramach którego wpływowe gremia i zalogowani czytelnicy wznoszą piramidę i na jej poszczególnych piętrach osadzają swoich ulubieńców, a na samym czubku – najulubieńszego z ulubionych, faraona frazy. Olać rankingi. Raz, że konstruowanie takowych powoduje, iż olimpijski penthouse okupują zmurszali klasycy i […]