Natomiast w tym tygodniu zapraszam szanowne towarzystwo do kiosków, saloników prasowych i tych przybytków kulturalnych (w tym internetowych), w których nabyć można legendarny, prestiżowy tygodnik opinii, czyli „Tygodnik Powszechny”. W nim to bowiem pomieszczono rozmowę ze mną, podczas której opowiadałem o swoich dwóch największych fascynacjach – sobie i Zgierzu. Do tego przygarść anegdot z polskiego ruchu wydawniczego, plotki o pięknych i bogatych, niepotwierdzone świadectwa z lat mojej burzliwej, rozerotyzowanej młodości, oczywiście, literatura, i parę gorzkich konstatacji natury ogólnej. Całość zawodowo skręciła Kalina Błażejowska, która postarała się i o wartką narrację z pobytu w naszym miasteczku, tym podupadłym Las Vegas. Ekskluzywnym bonusem są tutaj refleksyjne foty z wnętrza tramwaju nr 46, na których gruby zgierski raper wpatruje się w elementy wystroju, rzeczywistość za oknem, przyszłość naszego kraju. Tak.
Czytam regularnie wspomniany tygodnik opinii. Przyjęłam do wiadomości Pana obecność gdzieś tam w internecie. Przeczytałam kilka wpisów i przychodzi mi do głowy jeden epitet: ludożerca.
Zapożyczyłam to, bo trafne, od zapomnianego już chyba francuskiego pisarza, M. Druona, który tak komplementował pisarzy szukających żertwy.
Z życzeniami pożywnych posiłków.
Ludożerca ze Zgierza, brzmi ładnie.
Co do meritum, to autorka interwju musi być fanką naszego gospodarza, mocno widać to w tekście, ale nie zmienia to faktu, że wywiad bardzo udany i ciekawie zaprezentowany.
To co następne, Time?
A może po prostu olejny wpis? Dawno nic się tu nie pojawiało… a szkoda.
Planujesz jeszcze pisać dalej?