Wczoraj po raz pierwszy przeczytałam w Polityce felieton pana Szczepana Twardocha. Wcześniej w ogóle nie wiedziałam, kim ten pan jest. Felieton nie dawał mi spokoju, przeczytałam dwa razy, a w domu jeszcze trzeci raz, żeby sprawdzić czy na pewno mi się to nie śniło i podzielić się ze światem moim bólem. Potem postanowiłam sprawdzić czy pan Twardoch, może skrzywdził już kogoś wcześniej, czy jest może jakaś grupa wsparcia.
Wpisałam w wyszukiwarce „Szczepan Twardoch”, no ale tu nic, głównie fan pejdże pana Szczepana stworzone przez pana Szczepana. No to wpisuję przymiotniki opisujące pana Twardocha, żeby ułatwić wyszukiwarce zadanie. I bingo. Po wpisaniu „irytujący Szczepan Twardoch” na miejscu czwartym wyskakuje Pana tekst „Nieustająca szychta entropii”. Wcześniej żałowałam, że coś mnie podkusiło, do przeczytania tego felietonu (trzy razy mnie podkusiło), ale potem w nagrodę, za to co wycierpiałam, dostałam Pana no i w mojej duszy znów zapanował spokój.
Podsumowując ten przydługi, jak na księgę gości wywód: trafiłam przypadkiem na Pana stronę wczoraj wieczorem, ale dziś rano wróciłam już celowo i oficjalnie dopisuję się do licznej już pewnie grupy pana szalonych fanów, bo, parafrazując pana Twardocha, zrozumiałam, że czytam prawdziwego artystę.
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Proszę tutaj do mnie wpadać jak najcześciej, czytać, komentować – a jak co słabego z siebie wymóżdżę, to nie żałować razów. A Twardocha nie czytać, bo od tego wrzody i uczulenie.
Tyle czasu obiecywałam sobie, że wejdę, jakoś nie było chwili, ciągle coś mnie odciągało. Ale po upiornie dobrym tekście o „Mapie i terytorium” Houellebecqa – zostaję! :) pozdrowienia, także już nie tylko z FB :)
Hm, czuję się trochę ziemkiewiczowskim Rafalskim. Trochę, bo pewnie dla samego Ziemkiewicza byłbym lemingiem. – Żyjąc na pograniczu, człek zdobywa raczej dwóch wrogów niż dwóch przyjaciół.
W większości przypadków nie podzielam Pańskich poglądów. Z drugiej strony… dobre pióro zawsze cieszy! A poczucie racji impregnuje mnie na obelgi i krzywdzące sądy. Zatem z przyjemnością wpadnę czasem, by poczytać.
A ja chciałem powiedzieć, że tu byłem tysiąc lat temu, i to też przy okazji Twardocha (bo ktoś podrzucił, a teraz mi migało non stop na znanym niebieskim portalu). Tyle że teraz mogłem prokrastynować pewne rzeczy, więc zajrzałem dalej. Zjadliwe recenzje zjadliwymi recenzjami, ale te pańskie wstawki, te szkice faktu, cóż, jak to mówię – z pianki kwantowej robią jajecznicę, a z mózgu kisiel. Sytuacja win-win, ma pan czytelnika, a ja okazjonalnie świetną prozę.
Zdrowia.
Trafiłem tutaj poprzez Linię 46, w tym momencie sentymentalny już dla mnie opis rodzinnego miasta i jego klimatów. Mimo że z powodu wyjazdu poprzednie życie wydaje mi się już odległe i zakończone, z ciekawością będę czytał Ultramarynę. Pozdrawiam.
Bende tu pszychodził i to czytał. Chodź wole pisać jak czytać. Łatwjej mnie pisać. Lecz po czytam tesz jak co ciekawe a mondre. Posdrawiam Pana, Boraks.
Mam 35 lat, mieszkam od 2002 poza PLem, ale od polskiej literatury sie nie moge uwolnic. Stasiuka czytam w calosci, innych (Andermanna, Shuty, Witkowskiego, Rudnickiego, Mysliwskiego, wielu reporterow glownie spod GW) czytuje. Ale takiej frazy jak u p. Lukasza, to nie widzialem. Notka o Aleksandrowie Lodzkim wspaniala! Gratuluje, pozdrawiam i zycze jakiejs ksiazki (ktora na pewno nabede).
Jesteś zjawiskowym pisarzem. Czytanie Ciebie to nauka, doświadczanie słowa. Czytam i gębę mam otwartą z podziwu. Czytam też na fejsie i lubię, lubię, lubię.
Ja już tak po polsku pisać nie umię, a może nigdy nie umiałam. Zgierz to moje miasto rodzinne, z którego uciekłam 29 lat temu. Ot tak. Aż do Melbourne, które przyjęło mnie z otwartymi rękoma.
Będę czytać.
@ ka
Dziękuję i zapraszam.
to ja się tez deklaruje:-)
na piśmie brzmi poważniej
Czytam książki i tłumaczę – i tu też będę zaglądać.
@ Ania
Śmiało, śmiało, zapraszam.
Wczoraj po raz pierwszy przeczytałam w Polityce felieton pana Szczepana Twardocha. Wcześniej w ogóle nie wiedziałam, kim ten pan jest. Felieton nie dawał mi spokoju, przeczytałam dwa razy, a w domu jeszcze trzeci raz, żeby sprawdzić czy na pewno mi się to nie śniło i podzielić się ze światem moim bólem. Potem postanowiłam sprawdzić czy pan Twardoch, może skrzywdził już kogoś wcześniej, czy jest może jakaś grupa wsparcia.
Wpisałam w wyszukiwarce „Szczepan Twardoch”, no ale tu nic, głównie fan pejdże pana Szczepana stworzone przez pana Szczepana. No to wpisuję przymiotniki opisujące pana Twardocha, żeby ułatwić wyszukiwarce zadanie. I bingo. Po wpisaniu „irytujący Szczepan Twardoch” na miejscu czwartym wyskakuje Pana tekst „Nieustająca szychta entropii”. Wcześniej żałowałam, że coś mnie podkusiło, do przeczytania tego felietonu (trzy razy mnie podkusiło), ale potem w nagrodę, za to co wycierpiałam, dostałam Pana no i w mojej duszy znów zapanował spokój.
Podsumowując ten przydługi, jak na księgę gości wywód: trafiłam przypadkiem na Pana stronę wczoraj wieczorem, ale dziś rano wróciłam już celowo i oficjalnie dopisuję się do licznej już pewnie grupy pana szalonych fanów, bo, parafrazując pana Twardocha, zrozumiałam, że czytam prawdziwego artystę.
@ Basia
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Proszę tutaj do mnie wpadać jak najcześciej, czytać, komentować – a jak co słabego z siebie wymóżdżę, to nie żałować razów. A Twardocha nie czytać, bo od tego wrzody i uczulenie.
http://www.youtube.com/watch?v=hjJdrJjYfoc
DJ Łukasz ze Zgierza!!!!
(tak, nudzę się)
Przyprowadził mnie tu Ziemkiewicz i tak już zostanę. Świetne zdania Pan buduje
@ addam
Dziekuję, proszę wpadać jak najczęściej.
Szukałam tego bloga latami.. I jest i był tak długo bez mojego czytania. Dobrze jest tu chłonąć słowa.
@ gen_meg
Miło mi, zapraszam.
Tyle czasu obiecywałam sobie, że wejdę, jakoś nie było chwili, ciągle coś mnie odciągało. Ale po upiornie dobrym tekście o „Mapie i terytorium” Houellebecqa – zostaję! :) pozdrowienia, także już nie tylko z FB :)
@ Kama
Cześć! Zaglądaj i komentuj. Zapraszam.
Hm, czuję się trochę ziemkiewiczowskim Rafalskim. Trochę, bo pewnie dla samego Ziemkiewicza byłbym lemingiem. – Żyjąc na pograniczu, człek zdobywa raczej dwóch wrogów niż dwóch przyjaciół.
W większości przypadków nie podzielam Pańskich poglądów. Z drugiej strony… dobre pióro zawsze cieszy! A poczucie racji impregnuje mnie na obelgi i krzywdzące sądy. Zatem z przyjemnością wpadnę czasem, by poczytać.
Pozdrawiam.
@ Gluon
Proszę wpadać i komentować. Śmiało!
A ja chciałem powiedzieć, że tu byłem tysiąc lat temu, i to też przy okazji Twardocha (bo ktoś podrzucił, a teraz mi migało non stop na znanym niebieskim portalu). Tyle że teraz mogłem prokrastynować pewne rzeczy, więc zajrzałem dalej. Zjadliwe recenzje zjadliwymi recenzjami, ale te pańskie wstawki, te szkice faktu, cóż, jak to mówię – z pianki kwantowej robią jajecznicę, a z mózgu kisiel. Sytuacja win-win, ma pan czytelnika, a ja okazjonalnie świetną prozę.
Zdrowia.
@ hal
Łał, nie wiem co powiedzieć. Może po prostu: dziekuję. I proszę do mnie zaglądać.
Trafia człowiek każdego dnia w dziesiątki i setki bzdurnych miejsc, a takie jak to wciąż czekają na odkrycie. Zostaję na dłużej :o)
@ ratsnake
Proszę się rozgościć. Śmiało, śmiało.
Dzień dobry.
Trafiłem tutaj poprzez Linię 46, w tym momencie sentymentalny już dla mnie opis rodzinnego miasta i jego klimatów. Mimo że z powodu wyjazdu poprzednie życie wydaje mi się już odległe i zakończone, z ciekawością będę czytał Ultramarynę. Pozdrawiam.
re.we.la.!
Bende tu pszychodził i to czytał. Chodź wole pisać jak czytać. Łatwjej mnie pisać. Lecz po czytam tesz jak co ciekawe a mondre. Posdrawiam Pana, Boraks.
Mam 35 lat, mieszkam od 2002 poza PLem, ale od polskiej literatury sie nie moge uwolnic. Stasiuka czytam w calosci, innych (Andermanna, Shuty, Witkowskiego, Rudnickiego, Mysliwskiego, wielu reporterow glownie spod GW) czytuje. Ale takiej frazy jak u p. Lukasza, to nie widzialem. Notka o Aleksandrowie Lodzkim wspaniala! Gratuluje, pozdrawiam i zycze jakiejs ksiazki (ktora na pewno nabede).
Jesteś zjawiskowym pisarzem. Czytanie Ciebie to nauka, doświadczanie słowa. Czytam i gębę mam otwartą z podziwu. Czytam też na fejsie i lubię, lubię, lubię.
Zajrzałam .
Zostaję Pana fanką.
Pozdrawiam :)
Halo, halo, jest tam kto?
Ładne słowa. Zazdroszczę takiej elokwencji.
Ja już tak po polsku pisać nie umię, a może nigdy nie umiałam. Zgierz to moje miasto rodzinne, z którego uciekłam 29 lat temu. Ot tak. Aż do Melbourne, które przyjęło mnie z otwartymi rękoma.
Pozdrawiam. Ewa
Będziemy odwiedzać :)
[…] niespotykaną ilość ruchów, jak na człowieka pracującego w domu, głównie. Łukasz Najder: otóż interesuje mnie Polska, nasza ojczyzna. (kon. cyt.) i Dobranoc. #gallery-1 { […]
Kupił mnie Pan Nabokovem. Zostaję ;))
Będziemy zaglądać ! :)