Pierwszą myślą, która spadła na mnie po przeczytaniu debiutanckiej książki Daniela Kaldera „Zagubiony kosmonauta” była trywialna i szczera konstatacja usatysfakcjonowanego konsumenta: „kurwa, to było piękne!”. Drugą – „więcej, kurwa!”. Po barbarzyńskich okrzykach rozjuszonych synaps, nadszedł czas opinii i manifestów. Kalder pisze dobrze. Bardziej nawet niż dobrze. Jest to pisanie, które nie ugniata mnie tonażem problemów […]