![]() |
![]() |
||
|
![]() ![]() |
zg³o¶ imprezê |
![]() |
![]() |
![]() |
||||||||||||||||||||||||
DOMINIK STRYCHARSKI: Komponujê opowie¶ci
![]() Z Dominikiem Strycharskim rozmawiamy o d¼wiêku, sztuce, Paszporcie „Polityki” i Górnym ¦l±sku. Wspominamy bytomskiego Fantoma i analizujemy, jak od grania na flecie z DJ-ami przechodzi siê do gry na scenie z aktorami, nierzadko równie¿ z fletem w d³oni. Dyskutujemy o muzyce jako produkcie… i muzyce, która powstaje w³a¶nie dlatego, ¿e nie jest na zamówienie. Ultramaryna: Czym dla ciebie jest d¼wiêk? Dominik Strycharski: Najwa¿niejszym sk³adnikiem rzeczywisto¶ci. Mojej. Jest znacznie lepszym sposobem komunikacji ze ¶wiatem ni¿ jêzyk, ni¿ cokolwiek innego. To moja podstawowa forma aktywno¶ci od zawsze – najlepiej wyra¿am siê w muzyce i d¼wiêku, poniewa¿ bezpo¶rednim oddzia³ywaniem na s³uch da siê moim zdaniem przekazaæ najwiêcej emocji i tre¶ci. Je¶li jako ludzie nadajemy d¼wiêkowi formê, gdy go tworzymy, on staje siê kosmosem, w którym najlepiej siê porozumiewamy. Pamiêtasz swoj± pierwsz± kasetê? U mnie najwa¿niejsze by³y winyle, ojciec mia³ ich ca³± kolekcjê. Wspólnie ich s³uchali¶my. Pierwsza muzyka z winyli, któr± pamiêtam, to Elvis Presley – ojciec by³ jego fanem – a tak¿e The Ventures i The Shadows, czyli rockowa muzyka instrumentalna, maj±ca swoje pocz±tki w surf rocku. Potem dozna³em wstrz±su, gdy us³ysza³em „Oxygen” Jean-Michela Jarre’a. Z ojcem s³ucha³em te¿ Electric Light Orchestra – zespó³, którego hardkorowym psychofanem jestem do dzi¶. Wtedy lubi³em s³uchaæ ich sam, w nocy. A jakbym mia³ mówiæ o kasetach, to najpierw powiedzia³bym o swoim pierwszym walkmanie. To na nim s³ucha³em kaset. Pierwszej nie pamiêtam, ale pamiêtam zestaw trzech, które zawsze nosi³em ze sob±. To by³ Led Zeppelin „Houses of the Holy”, pierwsza p³yta The Doors, a tak¿e Tom Petty and the Heartbreakers „Into the Great Wide Open”. Potem po¿egna³em siê z tymi romantycznymi d¼wiêkami – oczywi¶cie, lubiê je do dzisiaj, ale wtedy zacz±³em s³uchaæ bardziej avantowych formacji, jak Sonic Youth, Fugazi czy King Crimson. Nagrywa³em te¿ audycje z muzyk± wspó³czesn± z radiowej Dwójki – mam ogromn± kolekcjê kaset z tymi nagraniami! I jeszcze Witold Lutos³awski z „III Symfoni±”, „£añcuchem III” i „Partit±”! Dziêki niemu zakocha³em siê w muzyce wspó³czesnej totalnie – w muzyce komponowanej na orkiestrê, muzyce kameralnej. A jak wspominasz czas w bytomskim klubie Fantom? To s± pocz±tki – nasze, czyli „Ultramaryny” i twoje. Spotykali¶my siê w Fantomie do¶æ czêsto… Pojawi³em siê tam dziêki ekipie DJ-ów: Jacek Latoñ, S³awek Joachimiak, DJ Matjazz, Kicu i wielu innych. Ch³opaków pozna³em chyba jeszcze przez Z³otego ¯uka. W Fantomie robili¶my tzw. live acty – w weekendy sety DJ-skie do tañca, do których ja gra³em na flecie. To by³a koñcówka lat 90. Potem nagrali¶my wspólnie z Jackiem kilka p³yt, zrobili¶my te¿ du¿o supportów dla gwiazd EDM. Na przyk³ad na Nowej Muzyce grali¶my przed DJ-em Krushem. Po Fantomie by³a Hipnoza – bardzo du¿o koncertów, Adam Pomian robi³ je regularnie – nie tylko stricte taneczne, ale te¿ taneczno-instrumentalne, nujazzowe, z elementami ambientu, na styku koncertu i zabawy. To by³ taki klubowy lifestyle – w Bytomiu Fantom, w Katowicach Hipnoza, w Krakowie Absurd za³o¿ony przez kilku przyjació³, który znajdowa³ siê przy Rynku, na Grodzkiej, w bramie. Wszêdzie tam grali¶my. W Krakowie nawet w Krzysztoforach, przed kim¶ z USA. W Prozaku, na Placu Dominikañskim w Krakowie, gra³em deep house’y na flecie, potem tak¿e ze ¶piewem, z DJ-em Harmonym. Do tego dochodzi oczywi¶cie scena jazzowa, animowana tam te¿ bardzo mocno, poza Adamem, przez Andrzeja Kalinowskiego. Opowiedzia³e¶ o klubach. Wystêpy muzyczne to jednak nie to samo, co wystêpy sceniczne. Jak to siê sta³o, ¿e trafi³e¶ na scenê, i to teatraln±? Scena pojawi³a siê u mnie równolegle, dlatego ¿e spotyka³em siê z amerykañsk± tancerk±. Ona pokaza³a mi teatr wspó³czesnego tañca – i tak trafi³em do ¦l±skiego Teatru Tañca w Bytomiu. Do dwóch jej spektakli zrobi³em muzykê – i to by³ rok 1998. W obu gra³em na flecie muzykê na ¿ywo. Potem zaprosi³ mnie do wspó³pracy S³awek Krawczyñski, niezale¿ny re¿yser. Zrobi³em z nim osiem, mo¿e dziesiêæ spektakli. Za³o¿y³ Teatr Bretoncaffe – to by³y de facto cztery osoby: S³awek, Anna Godowska, Anita Wach i ja. Wspó³pracowa³y z nami zreszt± inne osoby ze ¶rodowiska tañca wspó³czesnego, m.in. Tomasz Wygoda, Janusz Skubaczkowski, Magda Jêdra. Poniewa¿ S³awek mia³ bardzo ró¿ne ambicje, zacz±³ tak¿e pisaæ spektakle dramatyczne, a ja robi³em do nich muzykê. Wtedy, w latach 90. pozna³em Micha³a Zadarê, który zaprosi³ mnie parê lat pó¼niej do „Odprawy pos³ów greckich”. To by³a moja pierwsza realizacja w teatrze instytucjonalnym. Od tego czasu zrobi³em oko³o 95 spektakli – i robiê je do dzisiaj. Wspó³pracowa³em z Janem Peszkiem, Wojtkiem Klemmem, Kub± Roszkowskim, Bartoszem Szyd³owskim, £ukaszem Kosem, Wojtkiem Urbañskim, Paw³em £ysakiem, Paw³em ¦wi±tkiem, Natali± So³tysik, Katarzyn± Raduszyñsk±, Ann± Bador± i wieloma innymi. Dziêki tej historii, a tak¿e m.in. dziêki „J±dru ciemno¶ci”, które z Paw³em £ysakiem zrobili¶my na s³uchawki, dosta³em Paszport „Polityki”. Jestem w teatr zanurzony bardzo, bardzo g³êboko. Jasne, w koñcu dosta³e¶ Paszport „Polityki” w kategorii „teatr”! Tyle ¿e w filmie te¿ ciê s³ychaæ! Mój pierwszy film to by³ krótki metra¿ pt. „Mandragora” realizowany przez Aniê Biernacik w ³ódzkiej Filmówce. Potem zrobi³em „Symfoniê fabryki Ursus” z Ja¶min± Wójcik – powsta³a z niego p³yta, by³y koncerty, a w tym roku wyjdzie winyl. Teraz przygotowujê z Agnieszk± Elbanowsk± „Chcesz pokoju, szykuj siê do wojny” – film, który na pewno wejdzie na ekrany w tym roku. I robiê drugi film z Ja¶min± Wójcik. W filmie jestem i chcê byæ. To zawsze by³o moje marzenie, które teraz realizujê. OK, rozmawiali¶my ju¿ o klubach, teatrze, filmie… Gdzie jeszcze mo¿na ciê znale¼æ? Robiê s³uchowiska! I to od dekady! Z Natali± So³tysik, z Wojtkiem Klemmem, a tak¿e jako re¿yser „Mojej podró¿y do Rosji”, przygotowanej dla Krytyki Politycznej na podstawie ksi±¿ki z reporta¿ami Antoniego S³onimskiego. Nie pracujesz za du¿o? Rzeczywi¶cie, przez wiêkszo¶æ doby po¶wiêcam siê pracy. Codziennie co¶ robiê – sk³adam, æwiczê, komponujê. Wiem, ¿e po¶wiêci³em inne aspekty ¿ycia dla dobra muzyki. Sam chcia³em. Tak mia³o byæ. I nie narzekam na to, przynajmniej na razie. A czy w tym ferworze pracy jeste¶ w stanie wskazaæ trzy najwa¿niejsze projekty, jakie do tej pory zrobi³e¶? Nie jestem wspominkowy, rzadko my¶lê o tym, co by³o. Dopiero gdy o tym mówiê, to widzê, ¿e mam parê biografii w jednej. Nie wybiorê projektów, bo ka¿dy jest dla mnie wa¿ny, ale opowiem o trzech – dla mnie bardzo istotnych – faktach. Pierwszym jest sposób, w jaki przygotowujê muzykê teatraln±. Uwa¿am, ¿e rozwin±³em technikê pracy g³osu z elektronik± – i to jest unikalna umiejêtno¶æ, któr± stosujê w teatrze. Ona bardzo organicznie wi±¿e siê z prac± aktorów z tekstem! Drugi fakt to flet, czyli to, jak potrafiê go zastosowaæ w muzyce. I to w muzyce, która nie jest „muzyk± dla fletu”. Flet prosty jest instrumentem muzyki dawnej, a ja u¿ywam go w repertuarze bardzo wspó³czesnym, gram na nim to, co graj± saksofoni¶ci czy trêbacze; potrafiê zastosowaæ zalety fletu do takiej w³a¶nie muzyki, mimo ¿e ten instrument ma zupe³nie inne przeznaczenie. Przyznam siê jednak, ¿e ta przygoda by³a pocz±tkowo bardzo bolesna. Flet nie przekazywa³ moich emocji, nie by³ ekspresyjny, nie by³ narzêdziem improwizuj±cego muzyka. D³ugo pracowa³em nad tym, jak zmieniæ technikê gry, by sta³a siê ekspresyjna. I mam nadziejê, ¿e dochodzê do tego! ![]() Od kiedy grasz na flecie? Od 1992 roku. To jest okr±g³e 30 lat. Wtedy postanowi³e¶ zostaæ muzykiem? Tak. Mia³em 17 lat i podj±³em decyzjê, ¿e bêdê muzykiem. A trzeci fakt? Pierwszym by³a technika pracy z muzyk± na teatralnej scenie; drugim technika ekspresji na flecie. Co nam zamknie triadê twoich dotychczasowych osi±gniêæ? Mój Dziennik Muzyczny na SoundCloudzie, który tworzy dok³adnie 500 utworów. W³a¶nie w nim zapisujê ró¿ne pomys³y wyzwolone od nacisku rynku, nie spe³niam niczyich wymagañ. To jest muzyka uwolniona od zapotrzebowania i formalnych ram, umiejêtno¶æ odciêcia siê od muzyki jako od produktu. Na co dzieñ oczywi¶cie muzyka jako produkt jest wa¿na… ale d¼wiêk istnieje tak¿e, a mo¿e przede wszystkim, poza zamówieniem. W Dzienniku Muzycznym znajduje siê wszystko to, co tworzê dla siebie, bawi±c siê d¼wiêkiem, muzyk±, odkrywaniem emocji i nowych form. Bardzo to lubiê. Co pomy¶la³e¶, gdy dowiedzia³e¶ siê o nominacji do Paszportu „Polityki”? Ucieszy³em siê z tego, ¿e mnie widaæ w ¶rodowisku teatru. ¯e to, co robiê, ma szerszy odzew ni¿ melodia na scenie, ¿e robi siê z tego szersze zjawisko. Pomy¶la³em te¿ o tych wszystkich, którzy NIE otrzymali nominacji. O tym, jak bardzo wszyscy walczymy o bycie zauwa¿onym i jak bardzo ciê¿ko jest znale¼æ swoj± ¶cie¿kê. ¯e bêdê mia³ zapewne kilka-kilkana¶cie propozycji wspó³pracy wiêcej. I ¿e bêdê partnerem w tej pracy – mój d¼wiêk, moja muzyka nie ilustruje spektakli, ona je wspó³tworzy. I to jest ¶cie¿ka nie tylko dla mnie, ale i dla innych kompozytorów muzyki czy to teatralnej, czy to filmowej. Rola muzyki jest GIGANTYCZNA. To muzyka niesie sens! Na rozdanie Paszportów przyszed³e¶ w koszulce z herbem Bytomia… Chodzi o to, ¿e jestem obywatelem ¶wiata, ale nie zapominam, sk±d pochodzê. Pamiêtam, sk±d jestem. Trzydzie¶ci lat na Górnym ¦l±sku da³o mi bardzo du¿o. ¦l±zacy to ludzie, u których jak zapracujesz na szacunek, to go masz na zawsze. Ludzie, których pozna³em na ¦l±sku, mieli ogromny wp³yw na moj± drogê. Kocham Warszawê, mieszkam w Warszawie, ale pierwsze artystyczne kroki stawia³em w³a¶nie na Górnym ¦l±sku. W Hipnozie zagra³em chyba ze sto eventów i koncertów. Adam Pomian oraz Andrzej Kalinowski tak programowali koncerty, ¿e wtedy, w latach 2002-2015, to by³ jeden z najlepszych klubów w Polsce. Ilo¶æ. Rozmach. Odwaga. Ja nie jestem jakim¶ wielkim patriot± lokalnym, ale to, co odró¿nia ¦l±sk od reszty kraju, to jest jego pracowito¶æ. Nikt w Polsce za tê pracowito¶æ lat 60., 70. czy 80. siê nigdy ¦l±skowi nie odwdziêczy³. Mam wra¿enie, ¿e ¶l±skie miasta s± zostawione trochê same sobie. Polska to nie tylko Warszawa, Polska to tak¿e Bytom. ¦l±sk jest autentyczny, nie jest nadêty. I nadal jest pracowity. Tak na Górnym ¦l±sku, jak i w Warszawie mam swoje szlaki. Ale na galê „Polityki” chcia³em za³o¿yæ koszulkê z Bytomiem w³a¶nie dlatego, by pokazaæ, ¿e istnieje co¶ poza Warszaw±. Gdyby¶ mia³ opowiedzieæ o swojej muzyce, co by¶my us³yszeli? Nie ilustrujê wydarzeñ, komponujê opowie¶ci. To w³a¶nie jest warto¶æ, któr± ja dodajê od siebie. W taki sposób przekazujê emocje. Ja wypowiadam siê d¼wiêkiem, nie s³owami. Kto¶ inny u¿ywa scenografii, ¶wiat³a, kostiumu, narracji czy optyki. Ja u¿ywam d¼wiêku, to jest mój sposób komunikacji ze ¶wiatem. Pracujê z zawodowcami i z amatorami, zawsze partnersko. To s± nasze wspólne lekcje. tekst: Magdalena Go¶ciniak | zdjêcia: Karolina Jó¼wiak, Mateusz Walczak, Dominik Strycharski ultramaryna, marzec/kwiecieñ 2022 >>> Dominik Strycharski na Facebooku ![]() |
![]() |
![]() ![]()
![]() |
||||||||||||||||||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zg³o¶ b³±d na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrze¿one |