|
 |
 |
Z Joanną Bronisławską rozmawiamy o ciszy, muzycznych lotach w Kosmos, 6-leciu Muzykodromu, gościach z Ukrainy oraz planach.
Ultramaryna: Zacznijmy od ciszy. Czy warto ją spotykać i gdzie można ją spotkać?
Asia: Szukam jej w sobie, dlatego że na zewnątrz jest coraz trudniej o ciszę. W „Notatkach z terenu” Marcin Dymiter opisuje najcichsze miejsce w Polsce, a Filip Springer dopytuje, gdzie ono jest. W odpowiedzi słyszy, że nie otrzyma odpowiedzi, dlatego że za moment pojawią się reklamy „najcichsze miejsce w Polsce”! Oczywiście, można się zamknąć w kapsule próżniowej jak John Cage… ale wtedy słyszymy dźwięki dobywające się z naszego organizmu – płynącą w żyłach krew, etc. Szukanie ciszy jest bardzo trudne. Moi studenci na GWSP robili nagrania terenowe – wyobraźcie sobie, że ludzi chorych psychicznie leczy się w miejscu, które znajduje się między trasą na Tychy, torami kolejowymi a skupem złomu. Przyzwyczajamy się do coraz wyższego poziomu hałasu, ale tylko pozornie. Nasz mózg nieustannie analizuje to, co słyszymy.
To może w Kosmosie jest ciszej?
W kosmosie nie ma dźwięków, stąd tak chętnie kompozytorzy podejmują muzyczne tematy SF. Ale można polecieć w Kosmos Dźwięku ze stacji lotów muzycznych – Muzykodromu. W ostatnim czasie działo się w nim dużo, intensywniej i inaczej niż zazwyczaj. Stał się miejscem otwartym dla wszystkich, którzy potrzebowali pomocy, muzyki… i ciszy. Gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie i KMO zmieniło się w dom przyjmujący gości z Ukrainy, Muzykodrom stał się jak OIOM, pomagał odzyskiwać dzieciństwo. Mam przed oczami taką scenę, gdy dzieci, które do nas przybyły, bawią się, a ich mamy i babcie stojące w drzwiach ze łzami w oczach, robią im zdjęcia i mówią do siebie poruszone: „dzieci się bawią!”. Po raz kolejny zobaczyłam to, co od wielu lat powtarzam: sztuka pomaga! W obecnych czasach niezaangażowana społecznie sztuka i edukacja nie są nam tak bardzo potrzebne!
Czym zatem różni się aktywizm od animacji muzycznej?
Na pierwszym miejscu zawsze widzę człowieka, a potem dopiero to, co możemy razem zrobić. Zmieniło się to, że przez niemal sześć lat Muzykodrom był miejscem, w którym wydarzały się sytuacje zaplanowane, przygotowywane i specjalne. Od końca lutego staliśmy się miejscem interwencyjnym – arteterapeutycznym. Nie wiedzieliśmy, z czym się spotkamy, z jakimi potrzebami, kto do nas przyjdzie i w jakim stanie. Björk śpiewała „State of Emergency” – to właśnie taki stan.
A jak odnalazły się dzieci ukraińskie w przestrzeni, która do tej pory zajmowana była przez dzieci jednej narodowości? Jak przyjęli je polscy rówieśnicy?
Dzieciaki absolutnie bez problemu się porozumiały. Dzieci nie czują barier. W Muzykodromie rządzi muzyka, a ona nie wymaga słów ani tłumaczenia. Przestrzeń sztuki jest przestrzenią idealną do przepracowywania emocji. Pozwala rozpoznać się w tym, czego chcę, a czego nie chcę. Kim jestem i czego potrzebuję. Muzyka to pretekst. Powtarzam to ciągle. W Muzykodromie nigdy nie chodziło tylko o muzykę – najważniejsze jest spotkanie, podróż, rozmowa, poznawanie siebie, innych i świata, poczucie bezpieczeństwa.
Tę podróż w muzyczne światy będziecie prowadzić nadal po wakacjach? Co się wydarzy?
W piątek, 22 lipca, czyli jeszcze w trakcie wakacji, zapraszam dzieci w wieku 6+ i ich rodziców na warsztat rodzinny, podczas którego zrobimy instrumenty z warzyw. Violin Di 2 lipca i 6 sierpnia tradycyjnie zagra koncerty gordonowskie dla rodzin z dziećmi w wieku 0-3. Ja również w sierpniu spotkam się na warsztatach z rodzinami. A po wakacjach wracamy do naszych stałych sobót – Violin Di dla grup 0-3 lat z rodzicami. AsiMinowe warsztaty dźwiękowe z grupami 4-6 i 7-10 – poeksperymentujemy z dźwiękiem i przestrzenią, spotkamy się, porozmawiamy, no i będą goście! #muzyka to pretekst #muzykajestważna #muzykapomaga
tekst: Magdalena Gościniak | zdjęcie: Grzegorz Krzysztofik
najbliższe spotkania: 2.07 i 6.08 + 22.07, kolejne terminy do sprawdzania na bieżąco na miasto-ogrodow.eu/strona/muzykodrom i www.facebook.com/muzykodrom
Bilety: 5 zł
|
 |
 |
|
 |

|
 |
|