VelveteveKobieta orkiestra z własnym muzycznym show
Eva ma na nazwisko Aksamit oraz adekwatną do tego barwę głosu. Choć muzyczną fascynację obudziła w niej Whitney Houston, dziś inspiruje się raczej mroczniejszymi klimatami z okolic Dead Can Dance, Massive Attack czy Nine Inch Nails. Dyplomowana wokalistka i nauczycielka śpiewu okazała się też znakomitą kompozytorką, co udowodniła na wydanym rok temu debiutanckim albumie „Music from the B-Side”.
Aktualnie przygotowuje się do wypuszczenia kolejnej płyty oraz do występu na 29. Ars Cameralis. Będzie to nietypowy show inspirowany telewizyjnymi formatami z udziałem gości, streamowany na żywo na platformie YouTube. Zapraszamy przed ekrany 10 listopada o 21.15.
Jestem…
uśmiechniętą kobietą orkiestrą! Gram i śpiewam odkąd pamiętam, a rodzinna historia głosi, że za dziecka szybciej nauczyłam się używać głosu niż nóg. Zostało mi to chyba do dziś (śmiech). Aktualnie jestem głównie samozarządzającą się wokalistką, producentką i klawiszowcem, głową projektu Velveteve. A ponad tym wszystkim jestem muzycznym maniakiem, kocham grać – podczas lockdownu wróciłam do romansu z gitarą, którego owocem jest miłość do… basu!
Zaczęłam…
niedawno pracę nad nowym projektem, który stał się moim oczkiem w głowie. „The Velveteve Show”, bo o nim mowa, spełnia moje (i, mam nadzieję, publiczności) najskrytsze muzyczno-rozrywkowe fantazje! Wychodzimy poza schemat „zwykłego” koncertu – to będzie show wzorowany na amerykańskich nocnych programach z gośćmi i muzyką na żywo. Pierwszy odcinek zaprezentuję przed publicznością podczas festiwalu Ars Cameralis, 10 listopada.
Śpiewam…
co mi w duszy gra, czyli głównie piosenki o uczuciach. Głosem eksploruję tematy, o których nie umiem rozmawiać. Śpiew jest dla mnie oznaką największej odwagi, a gdy czuję wibrację głosu w ciele, to mam wrażenie, że wszystko będzie dobrze. Na scenie odnajduję się doskonale, jak ryba w wodzie.
A ponad tym wszystkim jestem muzycznym maniakiem, kocham grać – podczas lockdownu wróciłam do romansu z gitarą, którego owocem jest miłość do… basu!
Słucham…
muzyki wszelakiej. Od trip hopu, przez jazz i soul, aż po industrialnego rocka. Moim muzycznym idolem jest Trent Reznor z Nine Inch Nails, a ulubioną wokalistką Beth Gibbons z Portishead. Pozostali ulubieni artyści: Massive Attack, Tool, Dead Can Dance, Tricky, Kazik, Cypress Hill i… Bach!
Uczę się…
każdego dnia, jak dobrze żyć. Po prostu. Jak wstawać rano z uśmiechem na twarzy, jak kochać bliskich, jak wyrazić siebie w tekście, w melodii. Jestem wysoce wrażliwą osobą i potrzebuję wewnętrznego spokoju, żeby tworzyć, a czasem nadmiar bodźców sprawia, że zamykam się w sobie.
Dążę do…
zaspokojenia rozrywkowych potrzeb publiczności w innowacyjny sposób! Chcę pokazać „The Velveteve Show” całemu światu, po raz pierwszy jestem czegoś taka pewna! Będzie radośnie i wzruszająco, na deser dołożymy dobrą rozkminę i wspaniałą rozrywkę, a to wszystko przy muzyce Velveteve.
W związku z Górnym Śląskiem…
jestem od zawsze. Mieszkam w Gliwicach i moim zdaniem to dobre miejsce na Ziemi. Mamy jednak „love & hate relationship” – uwielbiam to miasto, dobre jedzenie i przyjaznych ludzi, ale pragnę też podróżować po świecie, bo to moje największe marzenie. Ta bezpieczna śląska atmosfera za bardzo mnie tu trzyma i chyba nie chce mnie wypuścić na szerokie wody (śmiech).
W przyszłości…
ukaże się druga płyta Velveteve, będzie ona w całości po polsku. Prace nad albumem już się rozpoczęły. Będzie dużo o nagości, ale na razie nie chcę zdradzać więcej. Jeżeli jesteście ciekawi, to obserwujcie Velveteve na Instagramie >>> @velvetevemusic.
listopad/grudzień 2020
PODZIEL SIĘ
tekst
Marta Ochman